Czerwone i czarne. Autor: Edward Szymański. Tani czarny atrament pisze słowa powszednie, pisze słowa niezdarne, rozmazuje się, blednie. Z wolna, ciężko pług pióra przeorywa milczenie —. spływa z dłoni na kartkę to radość, to cierpienie. Na jałowym papierze rzuca
„Urodziłem się w Kaliszu, w cegielni Niemca Gruna, ojciec mój prowadził tę cegielnię, tam się urodziła trójka nas: Zosia - najstarsza, później Leon - to ja i Irena. I matka nam umarła przy trzecim dziecku. (…) Ojciec (…) szczęśliwie ożenił się z siostrą matki…”. Staszów „Staszów to był prawie że żydowski. Tam więcej było Żydów jak Polaków. I czym oni się zajmowali? W kieleckim okręgu prowadzili na szeroką skalę krawiectwo, bo Żydzi byli specjalistami w dziedzinie krawiectwa. No i rzeźnictwa. Ten Staszów był pracowity dzięki Żydom, Żydzi nie próżnowali. Pracowali uczciwie i ciężko, żeby utrzymać się i zarobić groszy. Bo przecież Żydzi też potrzebowali pieniędzy. Tylko że Żydzi byli sprytnym narodem, (…) prawie każdy kuty i bity na cztery łapy, że się kapował, co się opłaci, a co się nie opłaci. Co się dowiedziałem, to w Staszowie, w konspiracji wojskowej, powstała jakaś antyrządowa działalność. I w tą działalność było bardzo dużo Żydów wmieszanych, tych żołnierzy, co służyli, bo przecież w wojsku polskim służyli Żydzi. Tam władze wyższe wojskowe i inne zareagowały, poaresztowali w Staszowie tych Żydów. No i były różne procesy, ale wszystko się odbyło bez jakiś tam krwawych rzeczy, nie, nie, broń Boże. Takiego miałem przyjaciela, kolegę, Żydka, Tuchmana (…). I myśmy się tak skolegowali, że on mnie prowadził do bożnicy i pokazywał mi, jak Żydzi się modlą i na czym polega to wszystko. I odwrotnie, ja go do kościoła katolickiego prowadziłem w Staszowie i tłumaczyłem mu, co się dzieje w kościele”. „Były nagonki przed wojną, antyżydowskie. (…) Że Żydzi to brudasy, że choroby roznoszą, że inne. (…) On mnie szanował, bo mówiłem: »Ty, (…) Icek. Trzymaj się mnie, nie daj się« - mówię. »Kopniesz w d… którego, jak ci będzie w coś nos wsadzał. Ojciec aptekę prowadzi, to niech się odczepią«”. „Myśmy się kolegowali do czasów, no powiedziałbym, przed wojną mój ojciec wyjechał z tych Rytwian tu do Zielonki, na cegielnię (…). Tu już wojna, to ja kontaktów z tym Tuchmanem nie miałem, nie wiem, co się z nim stało. Czy go zamordowali hitlerowcy, czy nie". Zielonka „Bardzo dużo znaliśmy Żydów, bardzo dużo. Mój ojciec utrzymywał z nimi stosunki. (…) Ojciec był kierownikiem cegielni w Zielonce (…) i tutaj ojciec zatrudnił Szajego jako szklarza etatowego w cegielni. (…) Szaje był bardzo przyzwoity, pracowity. U tych Szajów? (…) To była starsza Zosia, co myśmy im nadali imiona i wyrobiliśmy im dokumenty, ale jeszcze były dwie młode Żydóweczki, ale nie pamiętam ich imion, co ich wywieźli do Wołomina, do getta, takiego prowizorycznego getta, które w Wołominie zrobili, bo w Wołominie było bardzo dużo Żydów". Prześladowania "Część uciekła na Wschód do Ruskich, a część poniewierała się tu, łapali ich Niemcy. Polacy wydawali Żydów, też się nie bawili. Za pieniądze, to hołota była. Ich wywieźli, ojca i matkę, do Treblinki i w Treblince ich prawdopodobnie zamordowali. I koniec. My więcej nie wiedzieliśmy na ten temat. (…) One się od razu zorientowały, że ojca i matkę zamordują na drugi, trzeci dzień. Przecież Niemcy się nie bawili, wie pan, to byli typowi mordercy. Złapali Żyda, to zadusili. Już jak aresztowali Szajego i wzięli go do wołomińskiego getta, to nie utrzymywaliśmy żadnych stosunków. Tylko jak Zosia i Stasia zbiegły z tego Wołomina, to jedyne schronienie miały u nas, w cegielni. I tutaj ojciec i nasza rodzina się nimi zaopiekowała i powiedzieli: »Nie wychylajcie się nigdzie, nie pokazujcie się nikomu, siedźcie tu, macie co jeść i nigdzie nie wychodźcie, na żadne spacery, żeby się ktoś nie zorientował, nawet z Polaków, że to są Żydówki»”. Schronienie „One wiedziały, że jedyne schronienie mają u nas, u Szymańskiego, kierownika cegielni, gdzie ich ojciec pracował jako szklarz (…), przecież one chodziły tu z ojcem do cegielni, spacerowały przed wojną. Tu znały każdy kąt. I wiedziały, że jeśli uciekną z tego transportu, jedyne schronienie to u nas. U kogo się tu w Zielonce schronią? Kto im da jeść? Na samą wiadomość, że Żydówka, to już myśleli, że Hitler łeb urżnie. Także Polacy się potwornie bali hitlerowców, bo za to, że się przechowywało Żydów, łeb urżnęliby Niemcy. Myśmy musieli robić to wszystko w tajemnicy, żeby nikt nie wiedział, że my przechowujemy Żydówki. Bo jak by nas oskarżyli do Gestapo, to wzięliby nas wszystkich pod ścianę albo wywieźliby do Auschwitz…. Mieliśmy takie w cegielni pomieszczenia, pokoiki, że nie było kłopotu z mieszkaniami. One miały pokoik na górze swój i tam siedziały, spały, łóżka były, umywalki, wszystko. Tylko na jedzonko schodziły niżej, bo matka gotowała coś, takie jakieś zupki, jakieś inne dańka: «Chodźcie Stasia, Zosia». Bo myśmy, ja im wyrobiłem kenkarty (…), miałem chody u takich, co te kenkarty robili legalnie. To był mój kolega, z czasów tutaj zielonkowskich, harcerskich. Gdzieś się władował i robił. Dla Polaków robił. (…) Ja fałszowałem nazwiska, a on wystawiał takie dokumenty już fałszywe. Dla Zosi i dla Stasi. (…) Grodzicka to były takie nazwiska czysto polskie, jak to się mówi. Cały budynek w cegielni do nas należał, tam nikt więcej nie mieszkał. To był dom dla kierownika cegielni i na dole były biura cegielni. (…) I tam przychodziła urzędniczka, która pracowała w cegielni, brała pieniądze i razem z ojcem pracowała”. Tajemnica „Tylko ten, co wyrabiał te dokumenty, wiedział, że u nas się ukrywają Szajówny. Przecież tu w Zielonce Szajówny znali, wie pan, małe dzieci. Tutaj żadnych szans by nie miały, gdyby się pokazały publicznie. Trzeba było chomikować i w nocy nie potrzebowały nigdzie wychodzić, bo ubikacje były, wszystko było, wszystko grało. Pomagały (…) w sprzątaniu, gotowaniu. Tu siedziały, już nie wiem jak długo, ale w każdym razie cały czas też miały zajęcie. Był taki u nas, co obsługiwał nasze konie. I on się zorientował, że u nas ktoś jest. Ojciec go zawołał i powiedział mu: «Siedź na d… cicho i nic nie mów, że u mnie ktoś jest. Bo ciebie Niemcy rozwalą i mnie z rodziną». No i zrozumiał, wyłączył się. (…) To była wielka tajemnica, do końca. Myśmy się bali bardziej jak one. Pan wie, że tak samo je by Niemcy rozstrzelali, jak i nas. To trzeba było tak pracować, żeby nikt nic nie wiedział. I szczęśliwie przeżyły, bo gdyby ktoś zaszpiclował, to by ich wykończyli i nas by wykończyli. Polaków też by wywieźli i rozwalili (…). Wie pan, Niemcy się nie bawili. Byli wybitni bandyci. (…) Bardzo dziękowały. (…) bardzo serdecznie nam dziękowały za to, że myśmy ich uratowali. Ale żal było tych siostrzyczek, i ojca, i matki, że ich w tej Treblince zamordowali. Powstanie „W czasie Powstania (…) całe mienie nam spalili w cegielni: dokumenty, wszystko, świadectwa, co tylko miałem, wszystko ojcu i mnie spalili. (…) Niemcy wywieźli ojca i mnie do Hanoweru, na roboty przymusowe, a matka moja z siostrami trafiła na roboty przymusowe do Solingenu. Kobiety wywozili do Pruszkowa, takiego przejściowego obozu, (…) na roboty przymusowe do Niemiec. I Zosia, i moja siostra, i Stasia, te Żydówki dwie, uciekły w Sochaczewie z tego transportu. (…) Tu pracowały w takim majątku, (…) u ogrodnika, jabłka zbierały, owoce (…)”. Po wojnie „Jak armia radziecka poszła na Berlin, wyzwolili nas i Zośka zdecydowała się na wyjazd do Łodzi, bo tam powstał zaraz komitet żydowski, a Staśka była tak zżyta z moją siostrą, że nie rwała się. A ta Zosia, starsza, co jest obecnie w Buenos Aires, zdecydowała się pojechać do Łodzi. (…) tam wsiąkła i dalej to nie znam już jej historii. (…) Także się rozdzieliły. Zosia w Buenos Aires, a Stasia została w Tel Awiwie. Z Zosią i Stasią żeśmy się zobaczyli już za Polski Ludowej, przyjechały tu, ale były bardzo krótko, była bieda u nas, nędza. (...) One wymagały, Zosia, żeby koszerne danie, to tamto, a... moje siostry mówią: «Stasiu, to jest niemożliwe. U nas jest taka bida, nędza, że wiesz» (…). No i były na takiej sympatycznej herbatce, pojechały do Warszawy i na tym się skończyło. Już kontaktu nie mieliśmy i nie mamy do tej pory. Tu była bida cały czas. I za Polski Ludowej nie było wesoło. Ale jakoś Stasia i Zosia nie miały serca, żeby pomóc nam. Ani grosza od nich nie dostaliśmy. A mogły nam pomagać. Trudno, nie mamy pretensji, żalu. Może im się tak ułożyło”. Uznanie „Ludzie wiedzieli. Już później, za komuny, wiedzieli. Za PZPR-u wiedzieli, że my ukrywaliśmy Żydów w czasie okupacji, że ja mam z ambasady podziękowanie. To troszeczkę może i pomagało. Bo jak ja byłem zatrudniony w Przedsiębiorstwie Robót Inżynieryjnych Budownictwa «Warszawa», to byłem tam trochę szanowany. Tym bardziej, że Żyd był dyrektorem. On mi nie mówił, że ja uratowałem Żydówki, ale wiedział dobrze. Myśmy byli litościwi w ogóle dla ludzi. Myśmy szanowali, bo co mnie taki, proszę pana, Szaje, szklarz, był winien?. (…) Ludzi Pan Bóg stworzył po to, żeby byli ludźmi, a nie po to, żeby byli bandytami i zwierzętami. I ja, i moja rodzina, i wielu, wielu ludzi podchodzi waśnie w ten sposób, że szanujemy nie tylko swoich, Polaków, ale szanujemy wszystkich ludzi”. Wspomnienia „Żydzi są w dalszym ciągu wspominani, wspominani bardzo mile, bo przecież byli ci ludzie potrzebni, ci Żydzi byli krawcami, rzeźnikami, wie pan. Polska potrzebowała takich ludzi, rzeźników, którzy się znali na tym, jak się krowę zabija czy konia…”.
Waris i jej Mama w Wiedniu. W ciągu najbliższych dni opublikujemy dla Państwa kilka listów Waris Dirie adresowanych do jej matki. Dzisiaj mamy przyjemność zaprezentować pierwszy z nich: Mamo, kiedy jestem w Europie lub w USA, marzę o tym by wórcić do Afryki i tam żyć. Tęsknię za moim dzieciństwem, za bezkresem pustyni, czystym
© 2012 - 2022 Świat Ebooków
Publikacja daje podstawę do dyskusji i wymiany doświadczeń na temat przyszłości metod kształcenia umiejętności i rozwoju edukacji w tym zakresie. Nacisk został położony m.in. na kształcenie kompetencji obywatelskich, przedsiębiorczości oraz umiejętności pożądanych na rynku pracy, z uwzględnieniem specjalnych potrzeb uczniów
Home Książki Autorzy Edward Szymański Żródło zdjecia: zdjęcie autorskie prof. dr hab. Edward Szymański - polski historyk i religioznawca. Absolwent UJ. Specjalista z zakresu historii, religii i kultury świata muzułmańskiego. Odbywał staże i prowadził badania naukowe w następujących krajach: Egipt (1957-1958), Liban (1958), Maroko (1959), Irak (1961), Francja (1962), Tunezja (1967) oraz Szwecja (1989-1990). Wykładał na Uniwersytecie Łódzkim, UW (filii w Białymstoku) oraz UJ. Nie należy go mylić z kilkoma innymi osobami o takim samym nazwisku, czyli: inż Edwardem Szymańskim (1862-1907), specjalistą ds. wodociągów i kanalizacji; poetą Edwardem Szymańskim (1907-1943), dr Edwardem Szymańskim (1885-1966), mazurskim politologiem i działaczem oraz Edwardem Stanisławem Szymańskim (ur. 1935) posłem na sejm z ramienia SLD. Wybrane publikacje: "Le probleme de l'independance de la Tunisie apres la Seconde Guerre mondial" (PWN, 1962), "Kongo, Kinszasa" (z Lechem Ratajskim, PWN, 1967), "Tunezja" (PWN, 1971), "Tradycja i współczesność w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskie" (praca zbiorowa, Ossolineum, 1978), "Tradycje i legendy ludów Afryki Północnej" (Oficyna Wydawnicza "Nomos", 1994). Średnia ocena książek autora 6,4 / 10 70 przeczytało książki autora 138 chce przeczytać książki autora 0 fanów autora Zostań fanem Popularni autorzy
Informacje o POEZJE WYBRANE Edward Szymański - 9339137645 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2020-11-12 - cena 1 zł
Scenariusz z imprezy poświęconej Międzynarodowemu Dniu Matki Przeprowadzonej dnia 25 maja 2005r. W Szkole Podstawowej nr 2 w Sandomierzu. Prowadząca mgr Maria BernaśDzień MatkiMontaż poetycki Nad wielkie urojone tytuły wielkości stokroć Wyższe i stokroć świętsze imię: matki(K. Baliński)NarratorNasz poetycki program dedykujemy wszystkim naszym MATKOM, które były, są i będą.„ Matka jest ciepłem, matka jest pokarmem, matka jest pełnym błogości stanem zadowolenia i bezpieczeństwa” – Erich Fromm w swojej książce „O sztuce miłości””.Na całym świecie uznaje się miłość matczyną za najwyższy rodzaj miłości, za najświętszą spośród możliwych uczuciowych bywa nam najciężej, przyzywamy matkę wierząc, że ona oddali od nas ból, cierpienie, ocali od mamy tylko jedną – dzisiaj pragniemy wyrazić Jej swoja szczególna pamięć, czułość, wdzięczność, 1Gdy kto chce zamknąć w jednym słowie,ogrom uczyć jasnych do granic ostatka...Niech przyklęknąwszy – to imię wypowie:jedno, jedyne, przenajsłodsze – Matka.(Konstanty Dobrzyński – Matka)Recytator 2Są matki zamyśloneOd garnkówI od kuchniSą matki jak olej w lampcePrzed wielkim ołtarzemSą matki od zbóżOd zasiewówI żniwJest także matkaKtórej oczy pochylonePoszukują dojrzałego owocuKtóry opuścił jej gniazdoKto ci zapłaci za miłośćMatko od zbóżI od kuchniMatko od wszystkiego(Stefan Jerzy Kacprzycki - Matka)Recytator 3Może gdy będziesz staryDopiero zrozumiesz,Co znaczy matka,Co oznacza dom,Gdy jak troskliwa rękaW świata obcym tłumieNie poprowadzi CiebieDo bezpiecznych już cię nie obroni,Nie zdoła zapobiec,Do serca nie przytuli,Gdy przyjdzie ten czas,Wtedy dopiero człowiekNaprawdę rozumie,Co znaczy matkaDla każdego z nas.(Joanna Suck – Matka)Recytator 4Wszystko jest twoje, po co sięgnę,matko we mnie dobre i piękne,wziąłem z twojego twa prosta, czysta jak łza,podsyca mi serce i rośnie we mnie i trwamiłość co nie umiera.(Jalu Kurek – Matce)Recytator 5Zgiełkliwa tkanina głosówotacza ludzi i rzeczy,słowa są zasłonami,które opadają,w ciszyukazują się kształty i barwyzasłona dzieciństwautkana z wielu słońcstrumieni ptaków drzewi gestów rąkz ust i słów opada.(...)Zasłona dzieciństwaręce pełne miłościktóre zawieszają pierwsza zasłonęręce matkipodają chleb i mlekowywołują ogień z drewnaotwierają światło.(Tadeusz Różewicz – Zasłony)Recytator 6Wszystkie twarze w jednej twojej:Ta zaciszna – światła ta czujna w niepokoju(...)Budzisz zegar, dzień zaczynasz- wstaje ogień brzęk talerzy zasłuchana,W oddech chleba – jesteś sprzętem:Stołem, łyżką, lustrem, chlebem,Ogniem, wodą – Jesteś domem.(Tadeusz Kijonka – Do matki)Recytator 1Wstajesz wcześnie, ze słońca wschodemi jak słonce nad domem jak słońce, które ogrodem idzie,krzątasz się pośród dzieci.(...)Kiedy idę do szkoły rano,Ty mnie żegnasz czuła i mnie głaszczesz swa spracowana ręką,gdy wracam na obiad.(Tadeusz Kubiak – Matka)Recytator 2Matkaotwarcie oczuzamknięcie ich przed podróżpod żaglami jej spojrzeńmorze łagodnepod jej światcoraz dalsze brzegina których co wszystko spalabezsilnywobec małegowęglika jej ogrzewacałą wielkąziemię.(Zbigniew Dolecki)Recytator 3Ona mi pierwsza pokazała księżyci pierwszy śnieg na świerkach,i pierwszy wtedy mały jak muszelka,a czarna suknia matki szumiałajak Morze Czarne(Konstanty Ildefons Gałczyński – Spotkanie z matką)Recytator 4(...) Jest w niejciepło i dotyk światła(...) jest w niejksiężyc krajobraz snuprzed lękiem pocałunekprzed głodem chleb w ręcelas otwarty dla wspomnieńprzewiany wiatrem od łąk wschodzący widnokrągpod świtu bladym lustremzielony świat powiekprzelot ciszy za oknem.(Teresa Truszkowska – Matka)Recytator 5Było kiedyś tak dobrze w długie fałdy sukienkischować głowę, wiedzieć, że mnie nie głośno, śpiewało we mnie serce maleńkieogromnego szczęścia były pełne Ciebie i sny, jak Ty, ciepłe,i każda radość miała Twój głos, Twoje wiedziałem, co znaczy nienawidzieć i cierpieć- byłem z Tobą, Ty byłaś przy mnie.(Edward Szymański – Do mojej matki)Recytacja indywidualna i zespołowaM – jak miłość do swego synaA – jak akacji zapach,które pamiętam z tamtego spaceru,gdy ledwo dosięgam do jej – jak moja, moja jedyna...i to słowo do snu szeptane: maleńki...A – jak Beethovenowska Appassionata:tyle piękna i taka w niej po prostu – wyrazić to, co dla mnie znaczy.(Jarosław Lisicki – M + A + M + A)Recytator 1Ja wiem, Mamo, wiem, ile troskiw każdy dzień, chwilę włożyć pracy, aby z gałązkiwielkie, piękne wyrosły kiedy będę już duży,kiedy będę miał silne dłonie,to ja ciebie tak jak krzak różyod burz i wichrów dziś – popatrz, zasypia już miasto,więc pocałuj mnie na pocałunkiem twym, jak z dobra gwiazdąna powiekach, chcę zasnąć – mamo.(Tadeusz Kubiak – Matka)Recytator 2Serce matki to kryształto zwierciadło życiakrynica przejrzystasłodycz miłościuczucie bez granicstal i spiżocean dobrocikuźnia nadzieiserce matki – to kwiat paprociw świętojańską noc.( Helena Waligóra – Serce matki)Recytator 3Noc.(...)Może to ty, matko, na niebiejesteś tymi gwiazdkami kilkoma?Albo na jeziorze żaglem białym?Albo falą w brzegi pochyłe?Może twoje dłonie posypałymój manuskrypt gwiaździstym pyłem?(...)Niebo to jest małe miasteczko w niedzielę,gwiazdy gapią się na ziemię z okien,a wiadomo, że gwiazd jest wielei że wszystkie są tam w rogu, w mieszkaniu z balkonem,w jednym oknie, gdzie kwiat czerwony,i to drugie okno z drugim kwiatem...tam ty mieszkasz.(...)Idę do ciebie. W twoja w twoje śniegi. I w twój twój niezmierzony idę świat.(Konstanty Ildefons Gałczyński – Spotkanie z matką)Recytator 4Mamo! Chciałbym ci przynieść latający dywani kaczkę, która znosi szczerozłote jajka,żebyś żyła beztrosko – wesoła, szczęśliwa...Lecz takie dziwy można znaleźć tylko w dlatego, zmęczenie widząc na twej twarzyI ręce spracowane(...)myślą w przyszłość wybiegami zaczynam marzyć,że zastąpię cię w pracy, gdy tylko dzisiaj za twe troski, trudy, poświęcenie,za twą miłość matczyną, nigdy nie zachwianą,mogę tylko twą szyję otoczyć ramieniemi szeptać ci do ucha: Dziękuję ci mamo!Mogę zerwać na łące garść pierwiosnkówmłodychi, życząc ci żarliwie spełnienia twych marzeń,serce niby dojrzałą jagodęwraz z kwiatkami polnymi ofiarować w darze. (Wanda Grodzieńska – Do matki)- Złożenie życzeń, laurek, kwiatów- Prezentacja tańca „ Mazura” w wykonaniu kl. I „a” Zespołu Roztańczone BernaśOstatnią zmianę prezentacji wykonał: autora: utworzenia: 2008-09-01 21:27:49Edycja: Edytuj prezentację.
Edward Szymański Pieśń młodzieży lyrics: Z podmiejskich uliczek, z wilgotnych kamienic, gdzie ciała i dusze bru
Edward Szymański Letra de Żonie: Szła ze mną wiosna szeroka i młodość szeroka jak wiosna, / kiedy mi wys Deutsch English Español Français Hungarian Italiano Nederlands Polski Português (Brasil) Română Svenska Türkçe Ελληνικά Български Русский Српски Українська العربية 日本語
DEQfoJQ. 2 364 113 85 400 152 213 188 492
edward szymański do mojej matki