Każdy norweski przedsiębiorca ma obowiązek płacenia podatku dochodowego w wysokości 22% od zysku firmy - kwota należnego podatku wzrasta wraz z dochodem. W Norwegii ustanowiono progi podatkowe, które mają na celu uregulowanie oprocentowanie nadwyżek zysku firm. Im większy zysk, tym większą kwotę należnego podatku należy zapłacić.

Według danych Policji, w pierwszym kwartale tego roku z Norwegii wydalono 2100 cudzoziemców, średnio 23 osoby dziennie. Większość z tych osób to obywatele Europejskiego Obszaru Gospodarczego (EOG). Przypomnijmy, że Norwegia jest członkiem EFTA (Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu), które w 1992 roku wynegocjowało ze Wspólnotą Europejską umowę o dostępie do rynku wewnętrznego unii. Tym samym członkowie EFTA należący do EOG zgodzili się na przyjęcie prawodawstwa UE dotyczącego rynku wewnętrznego, co stało się również częścią ich ustawodawstwa. UE i członkowie EFTA należący do EOG wspólnie administrują i zarządzają EOG. Kiedy w styczniu Norwegia zawęziła definicję bycia „rezydentem”, nagle tysiące ludzi, którym wcześniej pozwalano swobodnie przekraczać granicę – zostało zamkniętych w kraju. A jeśli wyjechali i chcieli wrócić – nie są do Norwegii wpuszczani. Ci, którzy zostali wydaleni, zgodnie z definicją urzędu skarbowego czy NAV, są mieszkańcami Norwegii. Pracują, płacą podatki, wynajmują mieszkania, niektórzy mają tu swoje rodziny, dlatego sądzili też, że jak inni mają prawo do niezbędnych podróży poza granice kraju. W tym roku pojawił się wymóg, że wszyscy cudzoziemcy chcący wjechać do Norwegii (również z obszaru EOG), muszą być wpisani do norweskiego rejestru ludności także pod norweskim adresem zamieszkania. Wielu pracujących imigrantów ma tylko tymczasowy numer ubezpieczenia społecznego, zwany D-numerem. Z tego względu są oni umieszczeni w ewidencji ludności tylko z adresem pocztowym (tj. korespondencyjnym, podczas gdy nadal mają inny adres zameldowania – przyp. red.) i nie są zameldowani jako mieszkańcy Norwegii. Prawniczka Lina K. Smorr z kancelarii Andersen & Bache-Wiig reprezentuje kilku obcokrajowców, którzy mieszkają i pracują w Norwegii, i których mocno dotknęły przepisy wjazdowe. – Jest to sprzeczne zarówno z porozumieniem EOG, jak i prawami człowieka. W konsekwencji ludzie po prostu nie mogą wrócić do domu. Smorr mówi, że jest to problematyczne z punktu widzenia praworządności. Około 80 procent wydalonych cudzoziemców z Norwegii stanowią ludzie z dziesięciu krajów europejskich: na pierwszym miejscu znajduje się Polska z 500 zawróconymi z granicy osobami. Następnie Szwecja, Litwa, Rumunia, Łotwa i Estonia. Ci, którzy otrzymali zakaz przekroczenia granicy, byli wysyłani pierwszym lotem powrotnym lub musieli zatrzymać się w hotelu kwarantannowym w oczekiwaniu na lot powrotny. (Wykres narodowości wydalonych osób udostępniony przez NRK) – Ludzie są po prostu rutynowo wyrzucani, bez podania konkretnego powodu. To nawet nie jest proporcjonalne do potrzeby kontrolowania zakażeń przywożonych z podróży zagranicznych. Narzucona kwarantanna by wystarczyła – mówi Smorr. Krytykowany jest również nakaz zatrzymania w hotelu kwarantannowym tych, którzy oczekują na lot powrotny do kraju wydalenia. Od marca do grudnia ubiegłego roku na granicy zawrócono prawie 8 000 obcokrajowców, ale wtedy obywatele EOG mieli wyjątek, który został teraz usunięty. – Do kraju wpuszczane są tylko osoby, które są obywatelami Norwegii lub są zarejestrowane w Norwegii. Dotyczy to również wszystkich obywateli EOG, którzy odwiedzali swój kraj. To zwycięstwo minister sprawiedliwości Moniki Mæland (H). Mówi, że kwestia prawna została rozważona i podtrzymuje ścisłą interpretację rządu. – Ma to oczywiście poważne konsekwencje dla obywateli EOG, którzy są przyzwyczajeni do podróżowania tam i z powrotem. Ale zasady są jasno zakomunikowane i naturalnie oczekujemy, że każdy, kto wjeżdża i wyjeżdża z kraju, zapozna się z przepisami – mówiła Mæland. Prawniczka Lina K. Smorr uważa, że ​​przepisy kontrolujące rozprzestrzenianie się koronawirusa w Norwegii naruszają prawa człowieka, kiedy ludzie są deportowani z kraju, w którym mieszkają. Nowy wymóg bycia rezydentem nie został jasno wyjaśniony przez rząd. Smorr zwraca uwagę, że inne agencje rządowe, w przeciwieństwie do Ministerstwa Sprawiedliwości i Urzędu ds. Cudzoziemców (UDI), uważają wielu pracowników migrujących jako rezydentów. – Kiedy ludzie otrzymują pocztę z urzędu skarbowego albo NAV do domu, to uważają, że są zarejestrowanymi mieszkańcami kraju. Smorr uważa, że ​​trudno jest dostrzec, że bycie „rezydentem” zależy od tego, czy ktoś jest zarejestrowany z adresem pocztowym czy tylko kodem pocztowym w rejestrze ludności. Dodatkowo zasady wjazdu zmieniane są na tyle często, że trudno za nimi nadążyć, nawet prawnikom. Prawnik Kingi Mulawki, Farooq Ansari, mówi, że na przykład osoba, która nie mieszka w Norwegii, nie ma prawa do zasiłku dla bezrobotnych od NAV. – W takim razie nieuzasadnione jest twierdzenie, że dana osoba nie mieszka na kraju. Dodaje, że odmowa wjazdu do kraju jest całkowicie bezcelowa. Opracowane na podstawie artykułu Leifa Rune Lølanda Źródło: NRK Przeczytaj również: Deportacja po pogrzebie Wydaleni pracownicy i problemy drogowców Czy Norwegia łamie prawa człowieka? Prawnicy podnoszą alarm w sprawie wydaleń z Norwegii
Ewelina Gac. Jeśli zastanawialiście się, jak żyje się w Oslo i czy warto się tam przeprowadzić, z pomocą przychodzi Sylwia, która pracuje i mieszka w Norwegii od kilku lat. Dziś odpowie na najczęstsze pytania związane z emigracją do Norwegii, przedstawi dobre strony i minusy mieszkania w tym kraju.
Polacy w Norwegii to największa mniejszość narodowa w tym kraju. Norweska Polonia żyje w całej Norwegii, od południa po daleką północ. Ilu Polaków oficjalnie mieszka w Norwegii, jak wygląda norweska Polonia? Statystyka W II kwartale 2021 w Norwegii mieszkało 5 402 171 osób, z czego 800 094 osób to imigranci oraz urodzone w Norwegii dzieci imigrantów. Polacy w Norwegii to największa mniejszość narodowa, aktualnie zarejestrowanych w Norwegii jest 110 301 polaków (z czego 70 035 to mężczyźni, a 40 266 to kobiety, 1 stycznia 2021). Oprócz tego w Norwegii mieszka 15 184 dzieci urodzonych w Norwegii, których rodzice są imigrantami z Polski. Nieoficjalnie liczba Polaków w Norwegii jest jeszcze wyższa. Co roku również coraz więcej Polaków otrzymuje norweskie obywatelstwo. Najwięcej Polaków mieszka w największych norweskich miastach, tylko w Oslo mieszka około 16 160 zarejestrowanych osób z Polski. Imigranci z innych krajów Kraj pochodzeniaLiczba osób, 1 stycznia 2021Polska110 301Litwa47 906Szwecja43 559Syria32 778źródło: Norweski Urząd Statystyczny (Statistisk sentralbyrå) Czytaj również: informacje praktyczne przydatne w Norwegii. Historia polskiej emigracji do Norwegii Oficjalnie pierwsi Polacy zamieszkali w Norwegii pod koniec XIXw. Podczas II Wojny Światowej do Norwegii trafili jeńcy wojenni , którzy byli w tym kraju przymusowymi pracownikami okupanta. W 1946 roku mieszkało w Norwegii około 1280 Polaków, którzy nie chcieli wracać do powojennej Polski, byli to głównie mężczyźni. W latach 90 wiele osób wyjeżdżało do Norwegii w celu podjęcia prac sezonowych, różnica w wynagrodzeniach pomiędzy Polską a Norwegią była wtedy dużo wyższa niż obecnie. Największy wzrost liczby Polaków w Norwegii odnotowuje się od 2004 roku. Tylko w roku 2007 i 2008 do Norwegii przeprowadziło się 14 000 osób (każdego roku). Na przełomie tysiącleci w Norwegii mieszkało około 2000 Polaków, za to w latach 2010/2011 zarejestrowanych było już 55 000 osób z Polski. About AuthorSylwia Smółkowska Od kilku lat mieszkam w Norwegii, a każdą wolną chwilę spędzam na podróżowaniu dookoła Krainy Fiordów. Na tej stronie opowiadam o moich podróżach i życiu w Norwegii. Zabieram Cię na wycieczkę nad fiordy, w niesamowite góry, pod olbrzymie wodospady i do klimatycznych norweskich miasteczek. Miłego zwiedzania!
Koszty życia w Norwegii. Norwegia od lat znajduje się na podium najdroższych państw na świecie. W zeszłorocznym rankingu CEOWORLD.biz zajęła drugie miejsce – pod uwagę brano indeks porównania koszów życia, cen konsumpcyjnych, to ile konkretnie pieniędzy trzeba przeznaczyć na zakwaterowanie, transport, zakupy spożywcze, garderobę.
Norweskie Centralne Biuro Statystyczne(Statistisk Sentralbyrå) podaje, że na przełomie roku 2012/13 Polacy byli największą grupą obcokrajowców w Norwegii. Kraj zamieszkiwało 77 100 osób posiadających polskie obywatelstwo. Nieoficjalne dane podają jednak, że jest nas w Norwegii ponad dwa razy więcej! Imigracja w Norwegii Na przełomie lat 2012/2013 Norwegię zamieszkiwało 449 000 imigrantów. Na przełomie lat 2012/2013 imigranci stanowili aż 9% całkowitej liczby ludności kraju. Norwegia przeżywa obecnie największy przyrost ludności wśród imigrantów w historii! Liczba ludności niebędącej obywatelami tego kraju wzrosła w 2012 roku o 41 500 osób. Największe skupiska ludności zagranicznej to okolice Oslo, Bergen, Stavanger, Trondheim oraz Kristiansand. Grupą, która odnotowała najszybszy wzrost ludności są Litwini, dosyć szybko przybywa też obywateli z Erytrei i Somalii. Jednak pod względem liczebności wciąż dominują Polacy. Na drugim miejscu pod względem liczby ludności plasują się Szwedzi. Norwegie zamieszkuje też sporo Niemców i Duńczyków. Jednak to wciąż Polacy pozostają najliczniejszą mniejszością w Norwegii – jak to możliwe, że ich rzeczywistej liczby nie wskazują oficjalne badania statystyczne w kraju? Oficjalne dane Na przełomie lat 2012/2013 największy przyrost ludności zanotowano właśnie wśród obywateli Polski. Taka tendencja utrzymuje się od 2004 roku. Według Statistisk Sentralbyrå Polacy stanowią obecnie17% całkowitej liczby imigrantów. Wśród Polaków pomiędzy 22 a 66 rokiem życia, którzy zamieszkują Norwegie, jest dwa razy więcej mężczyzn niż kobiet! Liczba mężczyzn w tym przedziale wiekowym znacznie wzrosła od 2007, co odpowiada rosnącemu zapotrzebowaniu na zatrudnienie w Norwegii. Ilu tak naprawdę nas jest? Aby zauważyć, że liczba Polaków w Norwegii może znacznie przekraczać 77 100 osób, wystarczy spojrzeć na statystyki polskich stron internetowych. W ciągu ostatniego miesiąca portal odwiedziło z terenu Norwegii ok. 99 tys. unikalnych użytkowników, a stronę 50 tys. unikalnych wejść na nasz portal w ciągu ostatnich dwóch miesięcy wyniosła 325 895, a czego 60% z nich z Norwegii. Takie wyniku wskazują na to, że jest nas w Norwegii ok. 200 tysięcy. Nie możemy jednak zakładać, że wszyscy Polacy w Norwegii korzystają z wymienionych portali, a czasem na jeden komputer przypada więcej niż jeden użytkownik, albo wręcz przeciwnie – jeden użytkownik korzysta ze strony na kilku urządzeniach. Jak widać Norweskie władze nie do końca zdają sobie sprawę ze znaczenia fenomenu, jakim jest emigracja Polaków do Norwegii, skoro ich statystyki nie oddają rzeczywistej liczby Polaków w Norwegii. Jakie są przyczyny tej niewiedzy? Wśród nich można wymienić duży odsetek osób, które podejmują pracę na czarno i nie są zarejestrowani. Norwegie odwiedza wielu naszych obywateli, którzy nie pozostawiają po sobie śladu w żadnym z norweskich urzędów, nie koniecznie w celach zarobkowych. Kolejnym powodem może być niechęć władz norweskich do przyznania, że polska imigracja przyjęła tak ogromny wymiar. Norwegowie nie są przygotowani na tak duży przyrost liczby imigrantów z Polski, więc próbują zamieść problem nielegalnej imigracji pod dywan. Niestety stereotyp Polaka, który niechętnie integruje się ze społeczeństwem norweskim, wciąż jest obecny i negatywnie wypływa na obraz naszych obywateli w Norwegii. Statystyczny Polak w Norwegii? Jednym z celi portal jest przyczynienie się do poznania grupy, jaką jest Polonia w Norwegii przez Norwegów. Chcemy im przekazać rzetelne informacje, prawdziwy obraz Polaków zamieszkujących Norwegię, by nie kierowali się już stereotypami zasłyszanymi od subiektywnych źródeł!Między innymi w tym celu stworzyliśmy specjalna ankietę dotyczącą poziomu zintegrowania Polaków w Norwegii. Chcemy wiedzieć jak Wy oceniacie integracje Polaków z społeczeństwem norweskim. Ankieta znajduje się tutaj: Artykuł na podstawie raportu Statistisk Sentralbyrå W Norwegii średnia temperatura w lipcu (Oslo) wnosi ponad 16 stopni. Nie najgorzej! Co ciekawe, woda w oceanie latem może osiągać w Norwegii do 23stopni Celsjusza, co przewyższa temperaturę morza bałtyckiego. Chłodniejszych dni trzeba tu spodziewać się oczywiście zimą – w styczniu średnia temperatura to -4 stopnie i choć dla Najwięcej mieszkańców przybyło w Oslo i Akershus. free Najnowsze dane Centralnego Biura Statystycznego (SSB) pokazują, że na przełomie 2018/2019 liczebność mieszkańców Norwegii wyniosła 5 328 200. W 2018 liczba ludności zwiększyła się o 32 600 osób. Polacy stanowią największą grupę obcokrajowców – według oficjalnych statystyk jest nas tu ponad 105 tysięcy. Dane opublikowane 22 lutego pokazują, że – choć liczba mieszkańców zwiększyła się w ubiegłym roku o ponad 30 tys. osób – jest to najniższy wzrost od 2004 roku. W norweskiej populacji najwięcej jest osób w wieku 20-44 lat – 1,8 mln. Drugą najbardziej liczebną grupą są mieszkańcy w przedziale wiekowym 45-66 lat, tych jest ok. 1,5 mln. Według statystyk w kraju fiordów mieszka najmniej osób w wieku 90 lat i starszych – ok. 45 tysięcy. W Oslo największy wzrost Najwięcej mieszkańców przybyło w Oslo i Akershus. Jak podaje SSB, te dwa okręgi osiągnęły ponad połowę, bo 54 proc. całego wzrostu populacji w Norwegii. Najniższy wzrost zanotowały zaś cztery okręgi: Sogn og Fjordane, Oppland, Finnmark i Telemark. To pierwszy raz od 2005 roku, kiedy aż w tylu okręgach spadła liczba mieszkańców. Polacy największą grupą obcokrajowców W 2018 roku liczba obcokrajowców w Norwegii wzrosła o 16,5 tys. osób. Polacy są nadal największą grupą imigrantów, jest ich bowiem 105 200. Daje to 18 proc. wszystkich obcokrajowców mieszkających w kraju fiordów, których w sumie jest 584 200. Polaków jest ponad dwa razy więcej niż np. Litwinów (45 tys. osób) czy Szwedów (44 tys. osób).Poniżej: na wykresie wyraźnie widać wzrost liczby obcokrajowców w Norwegii. Od 1976 roku liczba osób z zagranicy wzrosła o ponad pół miliona – z 67 465 do 584 233 . SSB Polacy kolejny rok z rzędu stanowią najbardziej liczną grupę obcokrajowców i nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach miało to ulec zmianie, mimo że co roku część polskich obywateli decyduje się wrócić do Polski. Statystyczny Norweg ma 40 lat Norweskie społeczeństwo się starzeje. Statystyczny Norweg ma ok. 40 lat, podczas gdy w 1971 roku wiek przeciętnego mieszkańca wynosił ok. 35 lat. Według danych SSB łącznie w latach 2009-2019 mieszkańcy w przedziale 67-79 lat to aż 46 proc. całości społeczeństwa, zaś osoby powyżej 90 roku życia – prawie 30 proc. Spada przyrost naturalny, według danych SSB z połowy 2018, w Norwegii z roku na rok obniża się współczynnik urodzeń. Podczas pierwszych trzech miesięcy 2018 urodziło się tu o 400 dzieci mniej niż w 2017, umarło zaś 300 osób więcej – dało do przyrost naturalny o wartości 1700, który jest najniższym od 1985 roku. Dla porównania w 2017 roku wyniósł on 2400, a w 2016 roku 3500. To może Cię zainteresować Poniżej zestawienie najpiękniejszych, odwiedzonych przez nas, miejsc w Norwegii, które po prostu trzeba zobaczyć. Kolejność z północy na południe: 1. Lofoty. Lofoty jako całość, bo trudno wybierać poszczególne miejsca, gdy całość jest nieziemska. Skalisty archipelag pokryty górami wyrastającymi prosto z morza, skrywający Nie istnieje coś takiego jak kraj idealny. Czy Norwegia to kraj, w którym żyłoby ci się lepiej niż w Polsce? Sprawdźmy! Plusy! 1. Wolność do bycia sobą Nie wiem sama, czemu akurat ta sprawa wyszła na pierwszy plan, ale to chyba coś, co cenię sobie najbardziej w życiu w tym kraju. Wolność może być rozumiana na wiele sposobów i też tak chcę to pokazać. Wolność do bycia chudym, grubym, wysokim, niskim, brzydko ubranym, dobrze ubranym, lekarzem, sprzątaczką, jeżdżenia Teslą i hulajnogą, bycia hetero, wege, homo, trans, katolikiem, protestantem, ateistą… i wciąż bycia traktowanym dokładnie tak samo, jak wszyscy inni. 2. Prywatność Babcia zwykła mawiać: zakryj okna zasłonami, bo co ludzie powiedzą? Cóż, babciu, tutaj ludzie nic nie mówią… bo nikomu nie przeszło przez myśl zaglądać na cudzych okien. Twoje życie prywatne jest właśnie tym, czym z nazwy jest: czymś osobistym, o co może nie wypada pytać przy pierwszej sposobności. Jeśli chcesz, to otworzysz się i powiesz – jak nie, twoja sprawa i nikomu tak na serio nikomu nic do tego. Jak tu nie kochać tego świętego spokoju? 3. Dobre zarobki i godne życie bez względu na wykonywaną pracę Na początku mieszkania w Norwegii myślałam, że panuje tutaj taki komunizm, który działa (nigdy komunizmu nie doświadczyłam, więc to tylko takie domysły). Zdecydowana większość ludzi zarabia podobne, ale bardzo fajne, pieniądze. To takie zarobki, za które pojedziesz na wakacje, kupisz ekstra ciepłe ubranie na zimę, przekażesz datki na osoby dotknięte pożarem w Australii i jeszcze się zostanie… A wszystko mimo to, że jest drogo. Aha, a różnice w zarobkach między osobą z pięcioletnim wykształceniem wyższym a osobą, która zostawiła szkołę po „ogólniaku” są naprawdę niewielkie. Nie mam potrzeby stać o wiele więcej w drabinie społecznej, dlatego, że sześć lat poświęciłam na naukę ścisłych przedmiotów na samych studiach, a inni woleli w tym czasie już pracować. To znaczy dla mnie tyle, że obie osoby żyją godnie, a nie z miesiąca na miesiąc. 4. Generalnie pozytywne nastawienie Brak nerwowego tupania nogą, kiedy pani w sklepie musi coś sprawdzić i nie zna odpowiedzi tutaj, teraz, już? Brak popędzania, chrząknięć oburzenia, uciążliwych spojrzeń? Brak chamstwa, komentarzy, bycia krytykowanym? Jestem w raju. A może dokładnie tak powinno po prostu być wszędzie? Do tej pory nie znalazłam odpowiedzi na pytanie, dlaczego ludzie w Polsce są niemili z zasady. Potrafisz mnie oświecić? Kiedy poślizgniesz się na lodzie w Norwegii, ktoś do ciebie podejdzie i zapyta z uśmiechem: „czy wszystko ok?” Kiedy nie pamiętasz odpowiedzi i musisz poświęcić kilka minut na znalezienie odpowiedzi, usłyszysz – ok, nie ma sprawy. Jeśli nie wiesz i powiesz, że nie wiesz, to zamiast skargi na ciebie jako pracownika usłyszysz: ok, spoko, zapytam kogoś innego. Kiedy kupisz sobie nowe auto, to albo nikt nie zareaguje (bo to tylko rzecz), albo pogratuluje, zamiast zazdrościć i szukać okazji do zniszczenia radości. Ludzie są tutaj tacy, jak po prostu wydaje mi się, że powinni. Po prostu nie są sobie wilkami, a ludźmi. 5. Przepiękna natura To całkowity przypadek, że natura nie znalazła się wyżej w klasyfikacji. Nie mogę powiedzieć, że Polska nie jest piękna, ale muszę przyznać, że Norwegia jest po prostu… piękniejsza. Przede wszystkim dlatego, że w Polsce do tych pięknych miejsc trzeba zazwyczaj jechać (góry, morze, Mazury, parki krajobrazowe) albo wyjechać, chociażby z miasta. W Norwegii na ogół wystarczy wyjść z domu, by znaleźć się w lesie, na górze pod domem, stoku narciarskim z widokiem na fiordy. A wszystko to nie wyjeżdżając nawet ze swojego miasta! Natura jest również bardziej monumentalna (np. Geiranger Fjord) nietknięta i dzika, co wywołuje jeszcze więcej zachwytu. Można wręcz namacalnie poczuć unoszący się w powietrzu szacunek do otaczającej nas piękności zwanej Matką Ziemią. 6. Cisza i spokój Mieszkając w Trondheim, ani razu nie słyszałam trąbienia klaksonu, karetki przejeżdżającej na sygnale, tramwaju tłukącego się po torach pod oknem, kotletów klepanych za ścianą, pralki piorącej u sąsiada piętro wyżej, ani dziecka krzyczącego na podwórku. Ciężko też usłyszeć autobus – większość z nich jeździ po prostu na prąd, więc są bezgłośne. Jedyne, co słychać to mewy, które wydzierają się wczesnym latem. To wszystko. Poza tym cisza. Zawsze taka idealna, jakby nikt, poza nami tutaj nie mieszkał. 7. Kultura sportu i przebywania na łonie natury Nie wiem, z czego to wynika, ale ogromna ilość pacjentów w aptece jest w bardzo podeszłym wieku, a mimo to wciąż zachowuje się tak, jakby miała co najmniej trzydzieści lat mniej. Chociażby jedynie dzisiaj pewien pan urodzony w 1924 roku (!) powiedział, że on sobie sam sprawdzi w internecie, czy jego elektroniczna recepta przyszła. To dla mnie szok i wzór do naśladowania. Regularnie widuję się z takimi osobami, które mają ogrom energii, mimo podeszłego wieku. Szczerze wierzę w to, że jest to wynik kultury sportu i spędzania czasu na świeżym powietrzu. Moja koleżanka codziennie chodzi do pracy – zakłada plecak, wkłada buty z kolcami, sportowe spodnie i idzie. Może jechać autobusem albo autem, czy też rowerem, ale idzie. Zajmuje jej to na pewno co najmniej pół godziny (bo wiem, gdzie mieszka), ale ona po prostu to kocha. I ja to rozumiem – dobre samopoczucie psychiczne i fizyczne jest uzależniające. Szczególnie jeśli praktycznie każdy naokoło ciebie spędza właśnie w ten sposób wolny czas: idąc na kilkudniową wyprawę na narty, biegając z psem, chodząc w góry dla relaksu. Nie zapomnijmy, że piękne otoczenie do takich wypraw jest na każdym kroku! 8. W zgodzie ze środowiskiem Nic mnie tak nie mierzwi, jak wyrzucanie wszystkich śmieci do jednego kosza. Kiedyś nie potrafiłam sobie wyobrazić rozdzielania wszystkiego do osobnych koszy, a teraz czuję się, jakby gdzieś umierał delfin, kiedy jestem w Polsce i mam wrzucać wszystko do jednego wora. Elektryczne samoloty w lotach domestic do roku 2040, ponad 96% elektrycznej energii produkowanej na podstawie energii wodnej, kaucja na butelki plastikowe, którą możesz wymienić na zniżkę zakupową w sklepie spożywczym… długo by wymieniać. Dbanie o środowisko jest tutaj naturalne, jak oddychanie i bardzo szybko staje się i naturą przyjezdnych. Minusy? 1. Mały asortyment produktów Nie ma to, jak wyjazd do Polski na zakupy. Nie chodzi już o same ceny (o tym za chwilę), ale mnogość marek, stylów. Dla porównania centrum handlowe, obok którego mieszkam, ma dwa sklepy z butami, a taka sobie zwykła Galeria Bałtycka… 15. Centrum handlowe, o którym mówię, jest zaliczane do największych w Norwegi – ma w sumie 74 sklepy (tutaj powinien być wykrzyknik). Spoko, Galeria Bałtycka ma ich… 214. Z drugiej strony fajnie – po prostu wyjście na zakupy nie jest tak przytłaczające. 2. Wysokie ceny Mam wrażenie, że o cenach w Norwegii zostało powiedziano już wszystko, mimo to regularnie ktoś się mnie o nie pyta. Powiedzmy sobie raz jeszcze: tak, jest drogo. Ale czasami taniej niż w Polsce, bo zależy, co i jak kupujesz. Na pytanie więc jak w tej Norwegii jest naprawdę pod względem kasy, odpowiedź jest jak zawsze jedna i ta sama: to zależy. Napisałam na ten temat kilka wpisów, więc zapraszam cię tutaj i tutaj. 3. Mało wyjść i imprez Kiedy mieszkałam w Poznaniu, nie wiedziałam, co mam wybrać, kiedy nadchodził weekend. Przeciętnie jeden znajomy miał urodziny, drugi zapraszał na rower nad Maltę, a wszyscy na Facebooku wybierali się na: koncert Iron Maiden, targi ślubne, rzeźby lodowe na rynku ewentualnie imprezę na kontenerach (wybierz dowolne). Działo się dużo i zakładam, że dzieje nadal, nie tylko w Poznaniu. Ludzie w Norwegii mniej wychodzą i wychodzą na krócej pod względem spotkań towarzyskich. Nie socjalizują się z innymi aż tyle – ich wyjścia wyglądają raczej jak spotkanie emerytów nad brzegiem jeziora w ośrodku sanatoryjnym. Chodzą wolno ze swoim pupilem, potakując sobie melodycznie w rytm „hmmm” na wciąganym powietrzu i tak przez dwie godziny, po czym wracają do domu, mówiąc, że ubaw był po pachy. Brak tego typu atrakcji może być bolesny – wiem, bo czasami doskwiera i mi – dlatego jest to moim odczuciu wada przez duże W. 4. Zamknięci ludzie Ostatnio miałam pacjenta, którego imię i nazwisko sugerowało bałkańskie pochodzenie. Po norwesku mówił bardzo dobrze, więc uznałam, że z pewnością mieszka tutaj całe życie. Zaczął dopytywać się o moje imię (Andzelika bez polskich znaków, tak właśnie mam napisane na etykiecie z imieniem w pracy) więc wyjaśniłam po chwili, że jestem właśnie z Polski. Nie mógł uwierzyć, że tak fajnie rozmawiam po norwesku, mieszkając tutaj zaledwie dwa lata, po czym opowiedział mi w trzy minuty historię swojego życia i tego, jak wylądował w Norwegii. Kiedy wyszedł, koleżanka po fachu zapytała się, czy znam tego człowieka. Zdziwiona zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie. Koleżanka była zaskoczona, jakim cudem rozmawialiśmy tak serdecznie kilka minut, jakbyśmy się znali od lat. No cóż, ja widziałam tego pana pierwszy raz na oczy, ale istnieją tacy ludzie, z którymi od razu masz ochotę umówić się na piwo i przegadać życie. Ten był zdecydowanie jednym z nich. Nie chcę powiedzieć, że Norwegom nigdy nie zdarza się zwierzyć czy otworzyć, ale dzieje się to o wiele rzadziej. Możesz pracować z tymi samymi osobami rok i nigdy nie dowiedzieć się niczego o ich prywatnym życiu ani nigdy nie poznać, co naprawdę sądzą na różne tematy. Dla przykładu historię życia tego pana poznałam w kilka minut, ale dalej nie wiem nic o życiu innych osób, z którymi spędzam kilka godzin dziennie. Trudniej jest się z nimi zaprzyjaźnić. Mam wrażenie, że mamy inne definicje przyjaźni ze względów kulturowych. Dla mnie przyjaciel to ktoś, z kim mam kontakt w zasadzie cały czas i praktycznie zawsze wiem, co u niego słychać. Dla Norwega przyjaźń oznacza spotkanie się raz na rok i dwa razy w roku napisanie sobie „God Jul” oraz „Gratulerer med dagen”. Przynajmniej takie mam wrażenie. 5. Pogoda Chciałam napisać o tym, jak to jest zimno i ciemno, ale jakoś trudno mi się zgodzić z samą sobą. Oglądam instastory z Polski kilka razy dziennie i chyba już wolę ten nasz śnieg i ciemność niż szarość, siedem stopni na plusie i smog. Fakt, słońce przez sporą część roku wstaje później i zachodzi wcześniej, temperatury potrafią być srogie, a wiatr z deszczem w maju i trzynaście stopniu w czerwcu nie nastraja pozytywnie (true story), mimo to chyba nie sama pogoda ma znaczenie, co do niej podejście. Jeśli non stop narzekasz na pogodę, to staje się to męczące. Jeśli nie narzekasz nigdy bez względu na stan za oknem, to przestajesz na to zwracać uwagę. Wiem jednak, że dla zdecydowanej większości idealne warunki to słońce w zenicie 360 dni w roku i chodzenie na krótki rękawek w listopadzie, dlatego pozostawmy już tę pogodę w wadach. 6. Ograniczenia życia towarzyskiego Kto nie lubi wina, ten jest proszony teraz o kliknięcie krzyżyka w górnym rogu ekranu. 😉 System jest taki, a nie inny: wysokoprocentowy alkohol kupisz tylko w Vinmonopolet do godziny 18:00 w tygodniu, w sobotę do 15:00. Piwo dostaniesz w tygodniu tylko do 20:00. Chcąc nie chcąc, takie obostrzenia ograniczają spotkania towarzyskie. Tym samym nie wpadnie do ciebie na piwo kumpel z niezapowiedzianą wizytą, chyba że masz w domu zapas browarów. Spontaniczność zostaje trochę ograniczona, a nie ma co udawać, że alkohol nie pełni ważnej roli w życiu towarzyskim. Tym samym, aby mieć spotkanie z trunkiem, musisz je zaplanować. Aha, no i alkohol może być w wielu klubach sprzedawany tylko do pewnej godziny, wiele takich miejsc po prostu kończy zabawę o 2:00 w nocy. Wspominałam już o tym, że mało się dzieje, więc nie ma co liczyć, że spontanicznie trafi się na coś na mieście. Okazji do spotkań jest po prostu mniej. Dodajmy do tego wycofane charaktery Norwegów i mamy idealny przepis na siedzenie w domu bez celu, mimo wolnego czasu. Na koniec warto wspomnieć, że nic w życiu nie jest do końca sumą poszczególnych minusów plusów. To nie tak, że po rozpisaniu pewnej listy, otrzymując plus na koniec będziesz gdzieś szczęśliwy – albo, że na odwrót mając minus będziesz umierać z rozpaczy. Nasze wybory są rzadkie podyktowane czystą logiką – tak było i w moim przypadku – bo gdybym miała robić listę plusów i minusów to wylądowałabym gdzieś na południu Europy albo na Bali. Na szczęście jest jeszcze coś takiego, jak kierowanie się sercem, a tutaj nie da się nic rozpisać. Życzę zatem wyborów ostatecznie dających szczęście.
Ludność, demografia Norwegia i prognozę na 2100. Ten wykres przedstawia informacje o dynamice zmian składu ilościowego populacji Norwegia: Ludność ogółem, liczba mężczyzn, liczba kobiet i średni wiek mieszkańców Norwegia. W tabeli prezentujemy podobne dane, biorąc pod uwagę prognozę na rok 2100. Rok.
Jeszcze zanim wyjechałam do Norwegii rozmawiałam wiele razy z różnymi osobami na temat warunków życia w nowym kraju. Najczęściej komentowanym elementem (oprócz zimna) były zarobki w Norwegii, które prawie zawsze kwitowane były krótkim: ale życie jest takie drogie. Myliły się. Osławione wieloma stereotypami, kuszące każdego spragnionego gotówki Polaka zarobki w Norwegii wydają się być idyllą, utopią, która postawi ich życie na nogi i ustawi życie co najmniej na kilka najbliższych lat. Jest to prawda. Oczywiście wszystko zależy. Zależy od tego ile zarabiasz, ile wydajesz, ile odkładasz (czy w ogóle) i co to znaczy dla ciebie: godne życie. Nie przyjechałam do Norwegii wzbogacić się. Wiem, że jakieś 70% osób, które emigrują tutaj z Polski (statystyki wymyślone w głowie na podstawie doświadczenia i własnego osądu) właśnie z takim celem przybywa do kraju Wikingów. Chcą wpaść, zarobić trochę tysięcy i po dwóch latach uciec. Zarobki w Norwegii są kosmicznie wysokie w porównaniu z polskimi, więc to idealna opcja. Ale są tutaj tymczasowo. Dlatego nie uczą się języka, nie chcą poznać ludzi, nie chcą nawet się z nimi polubić. Chcą tylko pieniędzy, a zapytane o komentarz na temat Norwegów powiedzą: są tacy, siacy i owacy (w domyśle: my Polacy jesteśmy świetni). Takie słowa zawsze wywołują u mnie gęsią skórkę. Ale o tym innym razem. Bo skoro mowa o pieniądzach, to mowa o konkretnych cyferkach. Ktoś mądry kiedyś powiedział: Nie liczy się, ile zarabiasz, tylko ile ci zostaje. A ile się zostaje z życia w Norwegii? Jak więc wyglądały zarobki w Norwegii na konkretnym przykładzie? W maju 2018 roku zarobiłam 20 404 koron. Z napiwków miałam około 2100 koron, co w sumie daje nam słabą norweską wypłatę w wysokości 22 504 korony (ok 10 300 zł). Słabą, bo zarobki w Norwegii na pełen etat zazwyczaj oznaczają co najmniej 25 tysięcy, ja jestem kelnerką i zarabiam praktycznie najmniej możliwie. W Polsce to wyplata szalona, ale według wielu osób twierdzących o drogim życiu nic z tej wypłaty nie powinno się zostać. Sprawdźmy. Liczmy, że jestem studentką (studenci pracują w knajpach w 80%) i wynajmuję pokój. Wynajem pokoju to jakieś 5000 koron/miesięcznie. Liczmy, że muszę dojeżdżać do pracy autobusem i mam telefon na abonament – kolejne 1000 koron. Nasze życie kosztuje teraz 6000 koron/miesięcznie. Idziemy dalej. Na jedzenie jedna osoba, bez wychodzenia do knajp wyda ok. 4000 koron. W tym momencie nasze miesięczne koszty plasują się na poziomie 10000 koron. Załóżmy, że chcę kupić sobie w tym miesiącu trochę ubrań, wyjdę na piwo albo na obiad kilka razy i jeszcze mam jakąś pasję. Obstawiam, że max 5000 koron wydamy na tego typu koszty. Ok. 22 504 – 15 000 = 7 504. Jeżeli zarobki w Norwegii pozwalają, że co miesiąc teoretycznie mogę sobie kupić bilet do Australii – bo tyle mi się zostaje na koncie, to chyba jednak taki drogi ten kraj nie jest, co? Mówienie: „Zarobki w Norwegii są duże, ale życie jest drogie”, nie ma sensu, bo w środku jest ALE, które kasuje w pewien sposób to, że w ogóle dużo zarobiłeś, bo co z tego, skoro wszystko wydasz? Otóż nie wydasz wszystkiego. Zajrzyj koniecznie do tego wpisu, w którym – po roku mieszkania w Norwegii – podsumowuję nasze tygodniowe wydatki na jedzenie. Czy wyszło drogo? My Polacy kochamy oszczędzać i zawsze mamy w sobie takie coś: na czarną godzinę, na remont za rok, na wakacje za pół – zawsze na coś staramy się odłożyć. Całe życie czuliśmy się zagrożeni finansowo, ZAWSZE było za mało, ZAWSZE brakowało, ZAWSZE trzeba było kombinować. Więc nagle jak się zostaje, nagle, jak możesz odłożyć po prostu kilka tysięcy miesięcznie bez stresu typu: w tym miesiącu kurtka zimowa, czy buty? życie staje się bardzo proste i takie… naprawdę bezstresowe. Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak znaleźć pracę w Norwegii bez znajomości języka i zasięgnąć garść praktycznych porad, wskakuj tutaj. Wyświetl ten post na Instagramie. Norwegia słynie z bycia drogą, to fakt. Wiele osób podnosi ten argument za każdym razem, gdy mówi się o tutejszych bardzo wysokich zarobkach 💁🏼‍♀️ tylko, że to nie jest żaden argument. Jutro pojawi się u mnie wpis o tym, dlaczego takie twierdzenie nie ma sensu. 🤦🏼‍♀️ podam przykład z wczoraj: zestaw ubrań, który widzicie na zdjęciu włącznie z kolczykami i sandałami plus jeszcze jedna para kolczyków plus letnie szorty wyniósł mnie 270 koron, co w wolnym przeliczeniu w Polsce byłoby jakimiś 120 zł. Tylko, że w Norwegii tyle zarabiasz mniej niż w 2h. To tak, jakbyś w Polsce kupił dwie pary kolczyków, sandały, sukienkę i szorty za 40 zł. Nierealne? Raczej. Norwegia to jednak kraj absurdów cenowych, bo możesz w tej kwocie nabyć albo odświeżoną garderobę na lato albo… trzy małe piwa w mojej knajpie. 🤷‍♀️🤷‍♀️ 🤯 są rzeczy kosmicznie drogie (jak alkohol), relatywnie tańsze (jak ubrania w sieciówkach) albo kosztujące tyle samo sprzęty AGD czy RTV. 🤔 jeśli ktoś wpada na wakacje, to jest to kraj bardzo drogi, ale jeśli tutaj się mieszka wcale nie wychodzi tak źle! 😎 więcej o tym jutro we wpisie. A Wy? Jakie macie zdanie na temat tutejszego poziomu życia? Byliście i ceny was powalały, czy może jednak nie było tak źle? #polishwoman💋 #whitedress #shick #elegant #ootd #ootd💗 #outfitoftheday #igoutfit #instadaily #norwegia #instanorway #trondheim #norweska #pricetag #legs #iglegs #instadaily Post udostępniony przez Andżelika Bieńkowska (@gethappypl) Cze 26, 2018 o 5:37 PDT Zarobki w Norwegii mogą być nieadekwatne do wydatków, jeśli jesteś rozrzutny. To fakt, Norwegia jest BARDZO droga. W Polsce średnio kilka razy w tygodniu byłam na obiedzie, na kawce, na piwie. Tutaj jak dwa razy w miesiącu kupię jedzenie poza domem, to jest święto. Być może, gdybym chodziła na lunsj (lunch) codziennie do knajpy i jadła raz na tydzień sushi, to te pieniądze nie wystarczałaby mi na życie. Ale Polacy już tak mają – nie lubią być rozrzutni, aż do przesady. Widzę tę różnicę bardzo pomiędzy nami, a Norwegami – dla nich wydanie miesięcznie kilku tysięcy na alkohol to całkowicie normalna sprawa. My byśmy się zastanawiali jakie auto można byłoby sobie kupić, gdyby sobie odmówić tych przyjemności. Czy to źle? Nie. Po prostu tak jest – Norwegowie nigdy nie czuli się zagrożeni finansowo, więc mają luz, a my zawsze – więc nawet jak dodatkowa gotówka jest normą, staramy się ją zachomikować, zamiast wydać na kilka kartonów wina. Po prostu tak jest i nie ma sensu tego oceniać. Tak, jak zawsze. W kwestii pieniędzy wszystko ZALEŻY. To tak, jak ktoś jadący na wakacje do Azji pyta się, czy starczy mu 5 000 zł. Jak będzie spać w najlepszych możliwych hotelach i wyda na alkohol w jakimś najsławniejszym miejscu połowę majątku, to nie starczy. Jak będzie żyć normalnie – to starczy na spokojnie. Tylko dla każdego „żyć normalnie” oznacza coś innego. A jeśli chcesz wiedzieć, jak zorganizować wyprowadzkę do Norwegii – zapraszam Cię do wpisu o planowaniu wyjazdu. Moje życie nie wygląda jednak jak życie milionera. Nie mam domu z basenem ani Tesli (jeszcze ;)). Ten wpis nie powstał po to, by pokazać, że osoby zarabiające w Norwegii są bogatsze, czy lepsze. Chciałam pokazać jedynie, że życie tutaj w kwestii finansowej jest o wiele łatwiejsze i po prostu normalne – mam wrażenie, że właśnie takie powinno być od zawsze i każdy człowiek tego potrzebuje – po prostu normalnego życia, w którym stać go na realizowanie siebie i zaspokajanie wszystkich potrzeb. A Wy? Jakie macie zdanie na temat zarobków w Norwegii? Co to dla Was znaczy „godne życie”? Dajcie znać!
yaM8M. 388 337 198 463 66 49 0 189 74

ile ludzi jest w norwegii